Trzeźwe życie nie musi być nudne. Jak odzyskać radość w trzeźwości i odkryć przyjemność bez używek? Sprawdzone wskazówki terapeutyczne.
„Czy to teraz tak już zawsze będzie? Pusto, szaro, bez koloru?”
To jedno z częstszych pytań, jakie słyszę od pacjentów. I naprawdę je rozumiem. Bo kiedy alkohol, narkotyki czy inne używki znikały z życia, wielu mówiło: „niby lepiej, ale dlaczego tak cholernie nudno?”
No właśnie. Nudno.
Czy trzeźwość oznacza, że już zawsze będziesz siedzieć w kącie z kubkiem herbaty, patrzeć, jak inni się bawią – i udawać, że ci to wystarcza?
Nie.
Trzeźwe życie nie musi być nudne. Ale żeby to odkryć, trzeba zmienić punkt widzenia – i dać sobie czas.
Dlaczego „fajnie” przez lata oznaczało „po alkoholu”?
Bo tak uczył nałóg.
W uzależnieniu mózg dostaje prosty schemat:
– impreza = alkohol,
– spotkanie ze znajomymi = alkohol,
– nagroda po ciężkim dniu = alkohol.
Dopamina, czyli „neuroprzekaźnik przyjemności”, była wyrzucana przy każdym łyku. Tyle że ta przyjemność była szybka, tania i na kredyt.
Po latach picia czy brania organizm zapomina, że istnieją inne sposoby na przyjemność. Dlatego początek trzeźwości bywa jak… odwyk od kolorów. Wszystko wydaje się wyblakłe.
Ale to nie znaczy, że już zawsze tak będzie.
Radość w trzeźwości – mit czy rzeczywistość?
Spotkałem wielu pacjentów, którzy mówili:
– „Nie piję od pół roku, ale nie czuję radości.”
– „Żyję, ale jakby obok życia.”
– „Nuda mnie zabije szybciej niż wódka.”
I wiesz co? To normalne.
Radość w trzeźwości nie spada z nieba. To coś, co trzeba odbudować – krok po kroku, jak mięsień, który przez lata leżał odłogiem.
Dlaczego nuda po odstawieniu jest tak trudna?
Bo alkohol i narkotyki dawały sztuczne poczucie intensywności. To było jak jazda kolejką górską bez pasa bezpieczeństwa.
A trzeźwość na początku przypomina… siedzenie na przystanku, gdzie nic się nie dzieje.
👉 Pisałem o tym więcej w tekście: „Pustka po odstawieniu”.
To nie znaczy, że życie naprawdę jest nudne. To znaczy, że mózg dopiero uczy się cieszyć normalnością.
Jak odzyskać przyjemność bez używek?
Oto kilka sposobów, które sprawdziły się u moich pacjentów – i, szczerze mówiąc, też u mnie samego, bo każdy terapeuta ma swoje własne lekcje życia.
1. Przyjemności małe, niepozorne – ale twoje
Nie szukaj od razu „ekstazy”.
Ciesz się drobiazgami:
– gorącą kawą o poranku,
– spacerem bez telefonu,
– muzyką, która kiedyś dawała ci ciarki,
– jedzeniem, które naprawdę czujesz.
Trzeźwość uczy smakowania życia łyżeczką, a nie chochlą.
2. Znajdź nowe rytuały
W uzależnieniu rytuał był prosty: otwierasz butelkę i zaczyna się „zabawa”.
W trzeźwości potrzebujesz innych rytuałów:
– wieczornego filmu z kocem,
– niedzielnych spacerów,
– rozmowy z kimś, kto rozumie twoją drogę.
Nowe rytuały budują poczucie bezpieczeństwa.
3. Ruch = emocje w ruchu
Nie chodzi o to, żeby od razu biegać maratony.
Ale ciało, które tyle lat było odurzane, potrzebuje ruchu.
Ćwiczenia, taniec, joga, rower – to nie sport dla wyniku. To powrót do kontaktu ze sobą.
Wielu pacjentów mówi mi: „Po raz pierwszy naprawdę poczułem, że żyję – kiedy się spociłem na rowerze, a nie po kieliszku.”
4. Ludzie – ale inni niż dawniej
Nie da się wrócić do dawnych imprezowych znajomości i udawać, że „teraz będę pić colę”.
Nowa radość w trzeźwości często przychodzi dopiero wtedy, gdy pojawiają się nowi ludzie – tacy, którzy nie ciągną cię w dół.
👉 Pisałem o tym w tekście: „Głód – o wszystkim, co naprawdę próbujemy zagłuszyć”.
5. Zgoda na nudę
Paradoks? Może.
Ale dopiero kiedy zgodzisz się na to, że czasem będzie nudno – odkrywasz, że nuda to przestrzeń na coś nowego.
Kiedy pacjent mówi: „Nudzi mi się” – odpowiadam: „To świetnie. Masz wolne miejsce. Czym chcesz je zapełnić?”
Głód przyjemności – nie wróg, tylko drogowskaz
Wielu uzależnionych myli „głód alkoholu” z „głodem życia”.
Tak naprawdę to drugie jest pierwotne.
Chcemy czuć, chcemy się bawić, chcemy doświadczać. Tylko że nałóg zawęził ten wachlarz do jednej opcji: butelki.
Odzyskanie radości w trzeźwości oznacza odkrycie, że wachlarz jest ogromny.
A co, jeśli nie czuję nic?
Są pacjenci, którzy mówią: „Próbuję wszystkiego i nic mnie nie cieszy.”
To ważny sygnał. Czasem za tym stoi:
– depresja,
– wypalenie,
– niewyrażona żałoba.
Wtedy warto poszukać pomocy – indywidualnej terapii, grupy, lekarza.
Trzeźwość nie oznacza, że wszystko nagle „naprawi się samo”.
Moja perspektywa jako terapeuty
Widziałem ludzi, którzy po latach picia mówili: „Nigdy nie będę się już cieszyć.”
A potem widziałem ich… na rowerach, w górach, z dziećmi na huśtawkach, na scenie muzycznej, w nowych pracach, w nowych związkach.
Radość w trzeźwości istnieje. Ale nie przychodzi jak z reklamy.
Przychodzi jak świt – powoli, niepostrzeżenie, czasem przez mgłę.
Praktyczne ćwiczenia na co dzień
Spróbuj:
- Codzienny bilans 3 przyjemności – wieczorem zapisz trzy rzeczy, które sprawiły ci drobną radość.
- Eksperyment tygodniowy – raz w tygodniu zrób coś, czego dawno nie robiłeś: kino, planszówki, spacer po innym parku.
- Przyjemność bez ekranu – minimum pół godziny dziennie na coś, co nie jest telefonem ani telewizorem.
Link zewnętrzny
Ciekawy artykuł (angielski): How Recovery Brings Back Joy – o tym, jak poczucie radości stopniowo wraca w procesie zdrowienia.
Na zakończenie
Trzeźwe życie nie musi być nudne.
Może być ciche, spokojne, czasem niepozorne – ale to właśnie w tym tkwi jego siła.
Radość w trzeźwości nie jest „nagrodą od losu”. To umiejętność, której się uczysz.
A kiedy zaczynasz odkrywać, że kawa, spacer czy rozmowa naprawdę smakują – wtedy pojawia się coś, czego nie daje żadna używka: prawdziwe życie.