Nagranie 12: Obserwator
(Westchnienie, jakby chwilowe zawahanie przed mówieniem.)
To dziwne.
Nie tak to sobie wyobrażałem.
Myślałem, że ten ośrodek będzie… zimny. Surowy. Że wszyscy będą tu chodzić jak cienie, spuszczać głowy i odliczać dni do wyjścia. Że będzie się tu czuło ciężar. A jest… inaczej.
Nie mówię, że jest lekko – nie jest. Ale ta atmosfera… jest w tym coś, czego nie rozumiem.
Dzisiaj po raz pierwszy tak naprawdę zacząłem przyglądać się ludziom. Nie tym, którzy – tak jak ja – dopiero zaczynają. Im widzę po oczach, że są jeszcze gdzieś daleko.
Ale tym, którzy są tu dłużej. Niektórzy niedługo kończą terapię. Widać to po nich. Jakby… trzymali się prosto. Mieli więcej siły w głosie. Jakby odzyskali siebie.
Patrzyłem na jednego faceta, chyba ma na imię Marek. Jak mówił o swoim życiu, o błędach, o tym, jak wracał i znowu upadał… ale mówił to spokojnie. Bez wstydu, bez napięcia. Jakby wreszcie to zrozumiał, zaakceptował.
Nie wiem, jak to możliwe.
Nie wiem, jak można mówić o swoich porażkach tak… po prostu.
(Na chwilę cisza.)
To nie tylko on.
Cała ta grupa… oni są jak drużyna. Jak ludzie, którzy naprawdę chcą sobie pomóc. Nie krytykują, nie śmieją się z siebie nawzajem. Nie patrzą na siebie jak na przegranych.
A ja? Ja wciąż siedzę na brzegu tego wszystkiego. Obserwuję.
I powtarzam sobie, że nie dam się w to wciągnąć.
Nie będę siedział i rozgrzebywał tego, co i tak już się wydarzyło.
A jednak… coś w tym jest.
Dzisiaj poznałem swojego terapeutę prowadzącego.
Spodziewałem się kogoś, kto będzie próbował mnie ustawić do pionu. Kto będzie naciskał, mówił, co mam robić. Byłem gotowy na starcie. Na walkę.
A on… on wcale nie chciał walczyć.
Powiedział mi coś, co mnie zaskoczyło.
„Nie będziemy walczyć przeciwko sobie. Spróbujemy zawalczyć razem – przeciwko twojemu uzależnieniu.”
(Coś jak cichy śmiech, ale bardziej z niedowierzaniem.)
Nie wiem, co mam o tym myśleć.
Jeszcze nie.
Ale jedno wiem na pewno – ten świat, ta terapia… to wszystko jest inne, niż mi się wydawało.
(Pauza.)
Czy to możliwe, że ja też kiedyś będę mógł mówić o tym wszystkim tak, jak Marek? Bez uciekania? Bez wstydu?
Nie wiem.
Na razie… jeszcze obserwuję.