Nagranie 18: Przeszłość


(cisza, oddech, szelest kartek)

Dziś było… ciężko.

Ale chyba w tym dobrym znaczeniu.

Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej tak bardzo… wszedłem w siebie. I jednocześnie tak bardzo chciałem z tego uciec. Jakby dwie siły się biły – jedna, która mówi „zobacz wreszcie, co tam naprawdę jest”, a druga, która wrzeszczy „uciekaj, nie teraz, nie tu”.

Pojawiło się pytanie na grupie. Jedno z tych, które niby brzmią prosto, a rozwalają cię od środka:
„Jakim byłeś dzieckiem?”

Nie wiem, co odpowiedziałem na głos, bo głos miałem zdławiony. Ale w środku zobaczyłem obraz, którego dawno nie widziałem.

Mały ja. Chudy chłopak w przykrótkich spodniach, patrzący, czy tata wróci w dobrym nastroju. Czy znowu trzeba będzie być niewidzialnym. Czy mama będzie płakać. Czy można się dziś śmiać, czy nie.

I zrozumiałem coś. Że to moje picie… ta cała ucieczka… to nie jest o alkoholu. Alkohol to tylko skutek. Taki plaster na ranę, która była zadana znacznie wcześniej.

Rana bycia niewystarczającym.
Rana, że trzeba się domyślać cudzych emocji, bo własne są nieistotne.
Rana, że trzeba być dzielnym, żeby przetrwać.

To wszystko wraca. Nie z hukiem, tylko jak wilgoć — wsiąka powoli, zostaje w ubraniach, pachnie przeszłością.
I dziś to poczułem. Że jestem tylko kolejnym ogniwem w tej sztafecie. Że jeśli się nie zatrzymam… to moja Zosia pewnego dnia też może zacząć biec.

Nie chcę, żeby to było dziedziczne.

Ale wiem też, że nie wszystko naraz. Że zanim rozgrzebię przeszłość do końca, muszę zadbać o teraźniejszość. O siebie. O trzeźwość.
Bo bez niej… nie dotknę żadnej prawdy. Bez niej to wszystko znowu się rozsypie.

A ja…
Chcę to jakoś poskładać.

(cisza, westchnienie)

Tylko…
Czy da się zbudować nową historię, kiedy w głowie wciąż gra stara płyta?

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *