Co, jeśli nie wrócę do picia… ale też nigdy naprawdę nie wyzdrowieję?
Lęk przed pustką i „jałową trzeźwością” w terapii uzależnień
Cześć. To będzie tekst dla tych, którzy nie piją, ale wciąż się boją.
Dla tych, którzy zrobili kawał dobrej roboty – odstawili używki, zrobili terapię, poskładali życie – a mimo to… czują, że coś jest nie tak.
Tych, którzy siedzą wieczorem w domu i myślą:
„Czy to już wszystko?”
„Czy trzeźwość naprawdę ma tak wyglądać?”
„Jeśli to ma być to nowe życie, to może… nie było aż tak źle wcześniej?”
Jako terapeuta uzależnień widzę ten moment u wielu osób. Moment, w którym trzeźwość przestaje być wyzwoleniem, a zaczyna przypominać białą, zimną ścianę.
Zamiast euforii – jest martwa cisza.
Zamiast ekscytacji – rutyna.
Zamiast nagrody – jakaś dziwna pustka.
I wtedy pojawia się to pytanie – czy jeśli nie wrócę do picia… to czy w ogóle kiedyś poczuję się dobrze?
🧠 Lęk przed trzeźwością – nieoczywisty, ale realny
Kiedy „problem z alkoholem” zamienia się w „problem z brakiem sensu”
Większość ludzi kojarzy uzależnienie z dramatycznymi historiami: utratą pracy, rozbitą rodziną, detoksem. Ale to, co dzieje się po – po terapii, po leczeniu, po pierwszych miesiącach – rzadko trafia na okładki.
A właśnie wtedy przychodzi cisza, która potrafi zjeść człowieka od środka.
Zdarza się, że ktoś mówi w gabinecie:
„Wszystko niby jest okej. Pracuję, nie piję, jestem obecny… Ale czuję się, jakbym żył w trybie czuwania. Nic mnie nie porusza.”
To nie jest depresja. To nie jest lenistwo.
To naturalny etap trzeźwienia, który niektórzy nazywają „pustką emocjonalną”, inni „suchą trzeźwością”, a ja często porównuję to do pokoju, w którym zgasło światło, ale jeszcze nie zapaliła się żadna nowa lampa.
🕯️ Trzeźwość to nie nagroda. To przestrzeń.
A dokładniej – pusta scena, na której możesz zacząć budować nowe życie
Wielu ludzi podświadomie oczekuje, że po odstawieniu alkoholu trzeźwość wynagrodzi im lata cierpienia. Jakby życie miało powiedzieć: „Dobrze, że zrezygnowałeś z picia – oto Twoja paczka szczęścia!”
A tymczasem… nic.
Nie ma fanfar. Nie ma wręczenia medalu. Nie ma nagrody.
I w tej ciszy zaczyna się niepokój. Bo skoro nie ma nagrody, to może to nie miało sensu?
Ale tu warto zmienić perspektywę.
Trzeźwość nie jest metą. Trzeźwość to dopiero wolna przestrzeń, z której ktoś zabrał chaos.
I to wcale nie znaczy, że od razu będzie pięknie. Znaczy tylko tyle, że wreszcie możesz coś zacząć.
⚙️ Jak działa ten mechanizm – z punktu widzenia mózgu?
Neurobiologia trzeźwości, czyli… dlaczego nic Cię nie cieszy
Kiedy pijesz, Twój mózg funkcjonuje w trybie sztucznego pobudzenia. Dopamina, endorfiny, GABA – wszystko kręci się szybciej. Alkohol to jak turbo doładowanie dla układu nagrody. Ale tylko na chwilę.
Po odstawieniu – układ nagrody nie resetuje się od razu. Potrzeba tygodni, miesięcy, a czasem lat, żeby mózg znów zaczął reagować na naturalne bodźce: smak herbaty, dotyk skóry, zapach kawy o poranku.
Jeśli dziś nic Cię nie cieszy – to nie znaczy, że coś z Tobą nie tak.
To znaczy, że Twój mózg uczy się nowego alfabetu przyjemności.
🎯 Jak radzić sobie z lękiem przed jałową trzeźwością?
1. Nazwij ten lęk. Nie chowaj go.
„Boję się, że już nigdy nie będę szczęśliwy.”
„Boję się, że wszystko będzie tylko obowiązkiem.”
„Boję się, że przegrałem z życiem, zanim zacząłem.”
To zdania, które warto wypowiedzieć. W terapii, do zaufanej osoby, w dzienniku. Lęk nienazwany rośnie. Lęk wypowiedziany – zaczyna się kurczyć.
2. Nie oczekuj nagrody. Oczekuj przestrzeni.
Zamiast: „Kiedy w końcu będzie mi lepiej?”,
spróbuj: „Czego mogę spróbować, co zawsze mnie ciekawiło?”
To nie musi być spektakularne. Wędkarstwo. Rzeźbienie. Oglądanie czarno-białych filmów. Cokolwiek, co nie służy przetrwaniu, tylko doświadczeniu.
3. Szukaj codziennych bodźców – małych, ale własnych
- Spacer bez telefonu
- Nowa przyprawa do obiadu
- Wysłuchanie jednej piosenki „do końca”, bez przerzucania
To właśnie takie mikroprzyjemności zaczynają odbudowywać naturalną sieć nagrody w mózgu.
4. Buduj odporność emocjonalną jak mięsień
Odporność to nie „niewzruszoność”. To umiejętność wracania do równowagi, a nie unikania emocji.
Jak to robić?
- Uczyć się mówić: „Teraz mam trudny dzień, ale to nie znaczy, że wszystko straciło sens.”
- Uczyć się oddychania, gdy głowa mówi: „To nie ma sensu.”
- Uczyć się odpuszczać ideał, zamiast siebie.
📎 Zobacz: „Wypalenie w trzeźwieniu – czy można być zmęczonym zdrowieniem?”
👁️ A może to nie pustka, tylko… przestrzeń bez alkoholu?
Czasem mówię pacjentom:
„Może to, co nazywasz pustką, to po prostu brak bodźców, które kiedyś Cię ogłuszały?”
Bo jak masz poczuć siebie, skoro przez lata zagłuszałeś wszystko?
Trzeźwość to nie kolorowa bajka. Ale to też nie bezbarwny świat. To po prostu świat prawdziwy.
A prawdziwy świat czasem boli, czasem nudzi, czasem zachwyca.
I właśnie dlatego warto tu być.
✍️ Na koniec – praktyczne ćwiczenie
Zapisz 3 rzeczy, które dziś Cię nie cieszą – i 3 rzeczy, które kiedyś Cię cieszyły, zanim zacząłeś pić.
Zastanów się:
- Czy możesz do którejś wrócić?
- A może czas na coś zupełnie nowego?
Nie chodzi o to, żeby „znaleźć pasję”.
Chodzi o to, żeby zacząć czuć, że jesteś w tym życiu obecny.
🔗 Linki wewnętrzne
- Głód – o wszystkim, co naprawdę próbujemy zagłuszyć
- Wypalenie w trzeźwieniu
- Dlaczego właściwie NIE powinieneś iść na terapię uzależnień
🌐 Link zewnętrzny
🔗 Sobriety Podcast
Znakomity podcast o tym, jak wygląda życie w trzeźwości, kiedy brakuje natychmiastowych gratyfikacji – i dlaczego to właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa praca.