Dlaczego terapia nie działa od razu (i co wtedy zrobić, żeby nie zrezygnować)?
Cześć. Zatrzymajmy się na chwilę.
Jeśli właśnie siedzisz na kanapie po kolejnej sesji terapeutycznej i czujesz, że „to chyba nie działa” — jesteś w najlepszym miejscu, by przeczytać ten tekst.
Nie jesteś sam. Naprawdę.
Z perspektywy kilkunastu lat pracy jako terapeuta uzależnień widziałem setki takich chwil: pacjent siada ciężko w fotelu, patrzy w okno i rzuca w przestrzeń: „Po co ja tu właściwie przychodzę? Nic się nie zmienia”.
Zanim jednak przekreślisz terapię, zapraszam Cię na krótką podróż — pełną metafor, przykładów i prawdziwych historii. Może znajdziesz w niej coś dla siebie.
Dlaczego terapia nie działa od razu? (Spoiler: Bo jest jak sadzenie drzewa, nie jak robienie herbaty)
Zacznijmy od najprostszej prawdy:
Terapia to nie fast-food.
To nie ekspres do kawy, który w minutę daje Ci pachnące espresso.
To bardziej jak posadzenie drzewa. Najpierw: kopanie dołu, później: sadzenie kruchej sadzonki, podlewanie, czekanie. Dużo czekania. Czasem nawet burze po drodze.
Dlaczego tak jest?
- Uzależnienie zmienia mózg – i to na poziomie chemicznym i strukturalnym. Odzyskiwanie równowagi to nie sprint, tylko ultramaraton.
- Mechanizmy obronne (wyparcie, minimalizowanie) nie znikają, bo zapisaliśmy się na terapię. Czasem wręcz się wzmacniają, zanim osłabną.
- Oczekiwania są wygórowane – chcielibyśmy natychmiastowego ulgi. A zmiana to często najpierw ból konfrontacji, zanim pojawi się ukojenie.
- Emocje mają swój własny zegarek – i nie zawsze spieszą się tak, jakbyśmy chcieli.
Anegdota z gabinetu:
Pamiętam pacjenta, który po trzech sesjach powiedział mi: „Nie czuję żadnej zmiany. Może jestem za głupi na terapię”.
A pół roku później, tym samym głosem, po dłuższej ciszy dodał: „Wiesz, dopiero teraz widzę, że to, że tu siedzę i się wkurzam, to już jest zmiana. Bo dawniej bym w ogóle nie przyszedł”.
Jak rozpoznać, że terapia działa, choć jeszcze tego nie czujesz?
To nie zawsze jest spektakularne „olśnienie”.
Często wygląda to… zupełnie inaczej:
- Zaczynasz myśleć inaczej, nawet jeśli Cię to irytuje.
- Pojawiają się pytania, których wcześniej byś sobie nie zadał.
- Czujesz opór, zamiast biernie akceptować swoje schematy.
- Jesteś bardziej świadomy emocji, nawet tych trudnych.
- Zaczynasz widzieć wzorce, które kiedyś były dla Ciebie niewidzialne.
Małe, mikroskopijne przesunięcia. Czasem bolesne. Ale prowadzące dalej.
Co zrobić, gdy masz ochotę zrezygnować z terapii?
Kiedy w głowie pojawia się „to nie działa”, możesz spróbować kilku rzeczy:
1. Nazwij swoje emocje
Zamiast uciekać, spróbuj nazwać, co naprawdę czujesz:
- Frustrację?
- Wstyd?
- Rozczarowanie?
Już samo nazwanie emocji zmienia ich kształt.
(I tak, wiem, brzmi to jak frazes — ale spróbuj. Jest potężne.)
2. Podziel się wątpliwościami z terapeutą
Brzmi banalnie?
A jednak!
Największe przełomy w terapii często zaczynają się od zdania:
„Chciałem powiedzieć, że nie wiem, czy to w ogóle ma sens”.
Dobry terapeuta nie obrazi się na Twój brak wiary. On się na to… ucieszy.
3. Daj sobie czas (więcej, niż myślisz)
Proces terapeutyczny to nie lot samolotem do Paryża. To bardziej przeprawa tratwą przez ocean.
Będzie Cię miotać.
Będzie Ci się wydawać, że stoisz w miejscu.
Ale każdy dzień na tej tratwie przybliża Cię do brzegu, nawet jeśli dziś widzisz tylko wodę.
Praktyczna wskazówka:
Umów się ze sobą na minimum 10–12 sesji zanim podejmiesz decyzję o rezygnacji.
Dlaczego? Bo do tego czasu zaczynasz naprawdę widzieć.
Dlaczego „brak efektu” w terapii często oznacza, że właśnie dotykasz ważnych tematów?
Gdy podczas terapii nic się „nie dzieje”, bardzo często znaczy to, że dotykasz strefy ciszy — miejsc, które były wypierane, omijane, zabetonowane.
Jak to rozpoznać?
- Czujesz nudę? Może właśnie zaczynasz odczuwać swoje prawdziwe emocje, a nie tylko impulsy.
- Wkurzasz się na terapeutę? Może dlatego, że w końcu ktoś nie pozwala Ci grać starych ról.
- Masz ochotę zniknąć? To znak, że zaczynasz stykać się z lękiem lub wstydem, które były ukryte.
Brzmi paradoksalnie, ale cisza i opór to często objawy głębokiego procesu.
A co jeśli naprawdę czuję, że coś jest nie tak?
Czasem intuicja nie kłamie.
Kiedy warto przemyśleć zmianę terapeuty?
- Czujesz się chronicznie niezrozumiany lub osądzany.
- Masz wrażenie, że Twoje cele są ignorowane.
- Czujesz, że terapia utknęła w martwym punkcie na bardzo długo, bez refleksji.
Ale!
Większość trudnych momentów w terapii wynika jednak z pracy nad sobą, nie z błędu terapeuty.
Jeśli chcesz, możesz o tym poczytać szerzej w naszym artykule o tym, jak wygląda pierwsza sesja terapeutyczna.
Porównanie: Terapia a… odchwaszczanie ogrodu
Pomyśl o terapii jak o pracy w zapuszczonym ogrodzie:
- Na początku jest chaos: chwasty, stare krzaki, pajęczyny.
- Sprzątasz — i nagle wszystko wygląda jeszcze gorzej! Bo teraz widzisz brud, który był wcześniej ukryty.
- Musisz wyrywać chwasty jeden po drugim, czasem wracając kilka razy do tego samego miejsca.
- Ale jeśli się nie poddasz — pojawiają się pierwsze czyste grządki.
Potem pierwsze kwiaty.
Potem ogród, w którym oddychasz pełną piersią.
Gdzie szukać dodatkowego wsparcia, gdy tracisz motywację?
Polecam Ci wspaniały artykuł Psychology Today o mitach na temat terapii — zajrzyj tutaj (link otworzy się w nowym oknie).
Znajdziesz tam m.in. ciekawą analizę dlaczego „nie czuję zmiany” nie jest dowodem, że terapia nie działa.
Podsumowanie: Kiedy wydaje Ci się, że nic się nie zmienia — zmienia się wszystko
Jeśli dotarłeś do tego momentu tekstu, to znak, że potrafisz być ze sobą, nawet gdy nie jest wygodnie.
A to jest właśnie umiejętność, której nie daje żadna „szybka naprawa”.
Pamiętaj:
Terapia nie jest magiczną różdżką. Jest ścieżką, na której codziennie uczysz się siebie.
I nawet jeśli dziś wydaje Ci się, że stoisz w miejscu, to być może właśnie w tej chwili rosną w Tobie nowe korzenie.
Jeśli chcesz poczytać więcej o tym, dlaczego warto nie rezygnować, gdy jest trudno, zajrzyj też do naszego artykułu „Po co mi to wszystko? — czyli co zrobić, gdy trzeźwienie przestaje mieć sens”.