Nagranie 11: Pierwszy dzień


(Jest słyszalny głęboki oddech, jakby wahanie przed rozpoczęciem.)

Jestem tutaj. W ośrodku. Pierwszy dzień.
Nie wiem, jak to opisać… Nie wiem nawet, co właściwie czuję. Może nic. Może złość. A może… strach.

(Z krótkim śmiechem, pełnym ironii):
Zaczęło się od medytacji. Medytacji. Serio? Jak to ma mi pomóc? Siedziałem tam, w milczeniu, próbując uspokoić myśli, ale w głowie miałem tylko jedno: „Co ja tu robię?”.
Ludzie siedzieli w kółku, zamknięte oczy, spokojne oddechy… Wyglądali, jakby to miało sens. A ja? Czułem się jak oszust.

(Słychać przesuwane krzesło, delikatny szum, jakby ktoś zmieniał pozycję.)
Kiedy weszliśmy na pierwsze zajęcia grupowe, zorientowałem się, że tu nie będzie łatwo. Każdy mówił o sobie – o tym, kim jest, co go tu przywiodło. Patrzyłem na nich i próbowałem zgadnąć, co ich złamało. Jeden z nich opowiedział o tym, jak stracił rodzinę. Inny o problemach w pracy, które skończyły się zwolnieniem.

A ja? Kiedy przyszła moja kolej, nie wiedziałem, co powiedzieć. Więc powiedziałem to, co zawsze. „Stres w pracy. Ciężkie dni. Trochę za dużo piłem, żeby sobie z tym poradzić.”
Prawie słyszałem, jak terapeutka – Ania – w myślach przewraca oczami. Może się mylę, ale… chyba wiedziała, że to tylko część prawdy.

(Wyraźne westchnienie, jakby zrezygnowanie):
Nie wiem, czego ode mnie oczekują. Że otworzę się od razu? Że przyznam, że jestem jak oni? Bo nie jestem. Przynajmniej tak to sobie powtarzam. Ale kiedy usłyszałem jednego z tych ludzi mówiącego, jak zniszczył życie swoim dzieciom, coś mnie ukłuło.

(Głos łamie się na chwilę, wyczuwalna emocja):
Zosia. Nie mogłem przestać o niej myśleć. Czy ona też tak mnie widzi? Jak kogoś, kto niszczy wszystko, czego dotknie?

Pierwszy dzień. Jeszcze trzydzieści. Nie wiem, czy dam radę. Nie wiem, czy chcę. Ale jedno wiem na pewno – już nie mogę uciekać.

(Wyraźny, introspekcyjny ton, kończący myśl):
Wszyscy mówili, że pierwszy krok jest najtrudniejszy. Ale co, jeśli najtrudniejsze dopiero przede mną?

(Pauza, oddech. Koniec nagrania.)

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *