Odcinek 3: Droga A – Szukając odpowiedzi
Anna usiadła na kanapie, chowając twarz w dłoniach. Rozmowa z Martą sprzed kilku dni wciąż odbijała się echem w jej głowie. Była wdzięczna przyjaciółce za wsparcie, za to, że nie próbowała jej oceniać ani narzucać gotowych rozwiązań. A jednak coś w tym, co Marta powiedziała, nie dawało jej spokoju. „Może warto poszukać terapii” – te słowa ciążyły jej jak kamień.
Było późne popołudnie. Monika bawiła się na dywanie w swoim pokoju, a Anna siedziała w salonie, wpatrując się w telefon. Otworzyła przeglądarkę i wpisała w wyszukiwarkę „terapia uzależnienia od alkoholu”. W pierwszej chwili lista wyników wydawała jej się przerażająca. Nazwy ośrodków, grup wsparcia, nawet numery telefonów. „Czy to naprawdę jest dla mnie?” – pomyślała. „Przecież nie jestem uzależniona. Jeszcze nie.”
Nagle poczuła chęć podzielenia się swoimi myślami z Martą. Napisała do niej krótkiego SMS-a:
„Martuś, dzięki za ostatnią rozmowę. Cieszę się, że mogłam z Tobą pogadać. Nadal myślę o tym, co powiedziałaś o terapii. To chyba coś, czego się boję najbardziej.”
Zanim kliknęła „Wyślij”, Monika wbiegła do pokoju z rysunkiem w ręce.
– Mamusiu, zobacz! Narysowałam nas! – zawołała z dumą.
Na kartce widniały dwie postacie – Monika z szerokim uśmiechem i Anna z kieliszkiem w ręce. W pierwszej chwili chciała zapytać, co to znaczy, ale widok rysunku był jak uderzenie w twarz.

– Monika… dlaczego mama ma kieliszek? – zapytała, próbując zachować spokój.
– Bo zawsze go masz wieczorem – odpowiedziała Monika bez zastanowienia, jakby to było coś zupełnie oczywistego.
Anna poczuła, jak w gardle narasta jej gul. Rysunek w jej dłoni zdawał się ważyć tonę. „Czy ona naprawdę to zauważa?” – pomyślała. Przez resztę popołudnia Monika bawiła się jak zawsze, a Anna starała się nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak. Jednak w środku czuła, że coś się zmieniło.

Wieczór – trudne przemyślenia
Wieczorem, kiedy Monika zasnęła, Anna znów usiadła przy stole w kuchni. Tym razem kieliszek wina nie był w zasięgu ręki. Trzymała w dłoni rysunek córki i patrzyła na swój narysowany wizerunek. To była prawda, której nie chciała przyznać. Rysunek był szczery, dziecinny, ale uderzająco dokładny.
Znowu spojrzała na telefon. Tym razem otworzyła okno wiadomości i zaczęła pisać:
„Monika narysowała mnie z kieliszkiem. Myślałam, że tego nie widzi, że nie zauważa. Może masz rację. Może potrzebuję pomocy, Marto. Ale nie wiem, czy dam radę. Co, jeśli się rozpadnę na kawałki?”
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w ekran, zanim w końcu nacisnęła „Wyślij”.
Odpowiedź Marty
Telefon zawibrował kilka minut później.
„Ania, to normalne, że się boisz. Ale wiesz, że nie jesteś sama, prawda? Czasem rozpadając się, możemy zacząć budować od nowa. Zrobię wszystko, żebyś nie musiała przechodzić przez to sama. Może spróbuj zadzwonić do kogoś, kto się na tym zna? Obiecaj, że spróbujesz. Nawet jeden krok. Jestem z Tobą.”
Słowa Marty były jak ciepły uścisk w ciemnym pokoju. Anna poczuła, że coś w niej drgnęło. Nie była gotowa, by podjąć decyzję, ale tego wieczoru kieliszek pozostał pusty.