Nagranie 6: Oszukiwanie samego siebie
(Tomek zaczyna mówić po dłuższej ciszy. Jego głos brzmi spokojnie, ale nieco rozdrażniony, jakby sam próbował siebie przekonać do tego, co mówi.)
Cześć. Dziś znowu coś o terapii… Chyba powinienem już przywyknąć, nie? No, bo w sumie… niby chodzę na te spotkania. Niby rozmawiam. Ale… nie wiem. Czuję, że to wszystko nie do końca działa.
Siedzę tam, u tego terapeuty, opowiadam, jak to wszystko się na mnie zwala, jak to przez pracę, stres, dom. I w sumie… on mnie słucha. Zadaje pytania. Ale ja mu nie mówię wszystkiego. No bo… po co? Mam mu powiedzieć, że piję więcej, niż on myśli? Że znowu obiecałem Ance, że przestanę, a wieczorem i tak otworzyłem butelkę? Jakoś… to nie wychodzi z moich ust.
(Zastanawia się chwilę, słychać, jak odgarnia coś na stole, jakby przesuwał kartkę papieru.)
Zresztą, chyba nie ma sensu mówić wszystkiego. Bo przecież… nie jest aż tak źle. Trochę przesadzają. Wszyscy. Anka. Ten terapeuta. Może faktycznie mam jakieś problemy, ale… kto ich nie ma, prawda? I co by się zmieniło, gdybym im powiedział całą prawdę? Nic. Terapeuta pewnie zacząłby gadać o jakichś programach dla alkoholików, a ja nie jestem takim człowiekiem.
To nie tak, że się oszukuję. Wiem, że mogłoby być lepiej, ale… mam wrażenie, że to wszystko trochę wyolbrzymione. Nie wiem, czy naprawdę jestem w takim miejscu, gdzie muszę radykalnie coś zmieniać. Może po prostu potrzebuję trochę odpoczynku. Albo mniej stresu w pracy. Może wtedy… jakoś to wszystko się poukłada.
(Tomek bierze głęboki oddech, jego głos staje się bardziej spokojny, ale nadal słychać w nim nutę niepewności.)
Z jednej strony wiem, że nie mówię wszystkiego. Że ukrywam przed nim to, co się dzieje naprawdę. Ale z drugiej… przecież to tylko terapia. To nie jest moje życie. Terapeuta nie jest w mojej głowie, nie wie, jak to wszystko wygląda z mojej perspektywy. A ja… nie chcę się przed nim obnażać. To, co mówię, powinno wystarczyć.
Przecież nie jestem taki, jak ci wszyscy ludzie, którzy nie potrafią przestać. Ja mogę, kiedy chcę. Czasem po prostu nie chcę. Czasem po prostu potrzebuję odciąć się od tego wszystkiego. Od pracy, od problemów w domu. Przecież każdy to rozumie.
(Po chwili słychać dźwięk stukania o stół, jakby Tomek zastanawiał się nad czymś głęboko.)
Nie wiem, może… może to właśnie jest oszukiwanie siebie. Może nie mówię wszystkiego, bo boję się, że wtedy musiałbym coś naprawdę zmienić. Ale z drugiej strony… nie czuję, że to jest aż tak konieczne. Nie teraz. Może później. Może kiedy to wszystko naprawdę zacznie się sypać, wtedy coś zrobię. Ale na razie… na razie po prostu idę na te sesje, mówię to, co trzeba powiedzieć, i wracam do swojego życia.
Tylko… czasem się zastanawiam, co by było, gdybym powiedział całą prawdę. Czy coś by to zmieniło? Czy naprawdę musiałbym wtedy zacząć coś robić? Nie wiem.
Ale teraz… teraz nie jestem na to gotowy. Może kiedyś.
(Tomek milknie, a w tle słychać lekkie kroki, jakby przechadzał się po pokoju.)
Dobra… chyba na dziś tyle. Dzięki, że mnie słuchasz. Do usłyszenia.
(Nagranie kończy się, jakby Tomek delikatnie odkładał urządzenie, a w tle słychać ciche westchnienie.)