Nagranie 3: Odpoczynek po pracy
(Nagranie zaczyna się od dźwięku otwieranej puszki, cichego syknięcia i lekkiego uderzenia puszki o stół)
Cześć, to znowu ja. Siedzę sobie, jest wieczór, a ja… no, piję piwo. Zasłużone. Serio, po takim dniu? No, nie wiem, jak bym inaczej wytrzymał. W pracy znowu młyn, projekty się piętrzą, każdy czegoś ode mnie chce. I co? Mam nie wypić tego jednego piwa po całym tym chaosie?
Wiesz, czasami myślę, że to jedyna rzecz, która mnie trzyma w kupie. Taki moment dla mnie, kiedy mogę się po prostu zresetować. Ostatnio w ogóle coraz trudniej o takie chwile. W domu ciągle coś – Zosia ze swoimi pytaniami, Anka z tym swoim patrzeniem… czuję, jakby mi wszyscy patrzyli na ręce. Że niby co? Mam nie pić? Jak niby mam się odstresować po takim dniu?
(W tle ciche dźwięki, jakby Tomek zmieniał pozycję, lekko się kręcił na krześle)
Kiedyś, wiesz… wystarczała mi jedna butelka. Teraz czasem potrzebuję dwóch. Może trzech. Ale to wszystko przez ten stres, przez to, że mam taką odpowiedzialność. Praca, rachunki, dom… no wiesz, o co chodzi. Kiedy mam się zrelaksować, jak nie wieczorem?
Zresztą, każdy ma jakieś swoje sposoby, nie? Są tacy, co biegają, inni idą na siłownię. A ja? Ja po prostu siadam i piję piwo. Albo dwa. Albo trzy. I co w tym złego? Nic się przecież nie dzieje. Rano wstaję, idę do pracy, ogarniam wszystko. Nie przegapiłem żadnego terminu, nie zawaliłem żadnej roboty. Więc o co ta cała afera?
Anka ostatnio znowu zaczęła gadać. Że się zmieniam, że coraz bardziej się wycofuję. Że jestem inny, zamknięty. Ale… to chyba normalne, nie? Każdy ma swoje życie, każdy ma swoje problemy. Może jestem trochę zmęczony, może mam mniej siły na to wszystko, ale przecież… pracuję, zarabiam, wszystko się kręci.
A wieczorem? To jest mój czas. To wtedy mogę się w końcu odprężyć, wyłączyć. Czasem, wiesz, nawet nie chce mi się gadać. Po prostu siadam, włączam coś w telewizji, biorę piwo… i wtedy czuję, że wszystko jest pod kontrolą. Że mam chwilę dla siebie. Tylko… cholera, kiedy ostatnio miałem wieczór bez tego piwa? Nawet nie pamiętam.
(Znów cichy dźwięk puszki, jakby Tomek upijał łyk)
Anka mówi, że powinienem odpocząć w inny sposób. Że to picie zaczyna być problemem. Ale co ona może wiedzieć? To tylko piwo, nie? Przecież nie jestem jakimś alkoholikiem. A że może czasem przesadzę? No i co z tego? Każdy ma jakieś słabości, każdy się czymś ratuje. Ja mam piwo. I co? Mam się z tego tłumaczyć?
Ostatnio… sam nie wiem. Może faktycznie piję więcej. Ale to tylko przez stres. Gdyby nie ta cała presja w pracy, gdyby nie to, że ciągle coś się ode mnie wymaga… to bym nie potrzebował tego piwa. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Czasem zastanawiam się, czy to ja jestem przewrażliwiony, czy wszyscy dookoła przesadzają. No bo… wiesz… nie czuję, żebym miał jakiś wielki problem. Żyję, pracuję, funkcjonuję. Może czasem za dużo wypiję, ale kto nie ma gorszych dni?
(Znów krótka przerwa, jakby Tomek przestał mówić, lekki dźwięk stuku butelki o stół)
Tak sobie myślę, że… może wszystko to po prostu przez ten cholerny stres. Tyle rzeczy na głowie. Praca, dom… Może jakby wszystko się trochę uspokoiło, to bym tak nie pił. Może wtedy… moglibyśmy normalnie porozmawiać, bez tych kłótni.
(Chwila ciszy, głęboki wdech)
No dobra. Na dziś wystarczy. Trzymaj się.
(Kończący dźwięk wyłączającego się nagrania)